Za „Historię Albanii” autorstwa Jerzego Hauzińskiego i Jana Leśnego sięgnęłam już jakiś czas temu, jednak odłożyłam ją, bo nieco odstręczył mnie jej mocno skoncentrowany styl i podręcznikowy sposób pisania. Teraz jednak – ponieważ już wiedziałam, czego się spodziewać – wróciłam do tego tytułu i przeczytałam go z zaciekawieniem.
„Historia Albanii” Hauzińskiego i Leśnego pisana jest raczej dla czytelnika, który ma już pewną wiedzę na temat Bałkanów, bo jeśli nie, może mu być trudno przebić się dużą porcję konkretów. Książka to tzw. przekrojówka, bo sięga od pierwszych śladów człowieka w tym regionie aż po przejęcie władzy przez Envera Hodżę. Żałuję, że nie udało mi się dotrzeć do wydania z 2009 r., bo wznowienie obejmuje także lata totalitarnego reżimu oraz okres po 1985 r., czyli próby dokonania zmian politycznych, społecznych i ekonomicznych. Ale nic straconego.
Jeśli macie ochotę zdobyć wiedzę na temat Kraju Orłów, bo tak nazywają swoją ojczyznę Albańczycy, ta pozycja może się Wam przydać. Może nie jest idealna, ale na rynku nie ma zbyt wiele tytułów dla amatorów-historyków, więc lepszy rydz niż nic. Ze względu na znaczny ciężar gatunkowy, bo właściwie każdy akapit to kolejny fakt, lepiej czytać w skupieniu, by nic nie umknęło. Sama wielokrotnie cofałam się, wertowałam strony, by dobrze zrozumieć tło albo przyczyny zachodzących zjawisk. Ale dzięki tej lekturze zdobędziecie szeroką wiedzę o tym, jak kształtowały się losy tego kraju, jak rodziła się idea narodowej tożsamości pod zróżnicowanymi rządami i dlaczego pewne zjawiska, np. klanowość, wpłynęły na podwaliny państwowości. By zaprezentować pełniejszy obraz, autorzy pokazują Albanię przez pryzmat ścierających się na Bałkanach stosunków etnicznych i religijnych. Jednak ze względu na mocne zróżnicowanie półwyspu – co zresztą jest zauważalne również dziś – warto sięgnąć może po jeszcze pełniejsze spojrzenie, jak np. historię Bałkanów. Ale to już kwestia indywidualnych preferencji.
Wskażę może jeszcze tylko kilka kwestii, które mnie osobiście nieco utrudniały czytanie. W „Historii Albanii” autorzy dość oszczędnie zamieszczają mapki. Jest ich w całej książce niewiele, a o ileż łatwiej byłoby się czytelnikowi orientować geograficznie, gdyby było ich więcej. Albania to akurat mój drugi dom, więc nieźle rozeznaję się w topografii tego kraju, ale ktoś, kto pierwszy raz czyta o Albanii, może czuć się niewielką ilością mapek nieco zniechęcony. Mapy przydają się także i z tego powodu, że autorzy niejednokrotnie posługują się także różnorodnymi określeniami na to samo miejsce. Raz piszą Dyrrachium, raz Epidamnos, innym razem Durres, a to przecież cały czas ta sama miejscowość. Szybki rzut oka na mapę ułatwiłby sprawę. Oczywiście na końcu książki znajduje się indeks nazw geograficznych i etnicznych, więc sięgając do niego, wszystko staje się jasne, ale… ale częste wertowanie wybija z rytmu czytania. Tak więc, drodzy autorzy, mapek przydałoby się więcej. Może w nowym wydaniu już ten mankament zniwelowano?
Co jeszcze? O stosowaniu różnorodnego nazewnictwa też już napomknęłam. No, może jeszcze przydałby się, jeśli nie spis nazw, to choć wyraźniej wytłumaczone tytuły stanowisk lub piastowanych przez określone postaci historyczne funkcji. Autorzy umieścili wyjaśnienia w tekście tylko przy pierwszym wzmiankowaniu danego pojęcia, a gdyby je zebrano w formie odnośników na dole strony lub w formie jednolitego skorowidza, też łatwiej by się czytało. Ponieważ Albania przez klika wieków pozostawała pod panowaniem Osmanów, sporo nazw, zwłaszcza odnoszących się do stanowisk administracyjnych, ma naleciałości tureckie. O sandżakach pewnie większość z nas słyszała, ale kim byli i jakie zadania mieli bajraktarzy, to już może być nieco bardziej tajemnicze.
Podczas obcowania z „Historią Albanii” Jerzego Hauzińskiego i Jana Leśnego znajdźcie dla siebie spokojny kącik, gdzie nikt Wam podczas lektury nie będzie przeszkadzał i nie zakładajcie, że przeczytacie ją w kilka godzin, bo – to nie jest beletrystyka i jak wspominałam – zawiera sporo wiedzy, która zwyczajnie musi się w głowach uleżeć, zanim przejdziecie do kolejnego etapu dziejów Kraju Orłów, a tam losy narodowego bohatera – Skanderbega – to niewątpliwie przełomowy moment w świadomości Albańczyków.
TAGI
Comments